
To kolejne świąteczne przebranie. Spódnicę wykopałam kiedyś w jakieś stercie lumpeksowych łaszków. Jest bardzo fajna miękka, sięga gdzieś do połowy uda. Rajstopy to prezent choinkowy:) Strasznie chciałam mieć takie grubaśne i mam. A w butach zakochałam się kiedy tylko je zobaczyłam.To lakierki na niedużym obcasie z zamszopodobną kokardką. Planowałam zakup popielatych ale jak na złość (co mnie zresztą nie dziwi) nie było odpowiedniego rozmiaru. Ja mam zawsze problem z butami, bo mam baardzo wąską stopę i absolutnie wszystkie buty mnie obcierają, rzadko kiedy uda mi się dopasować but tak żeby się trzymał na nodze jak należy i żebym nie musiała się oklejać kilometrami plastra. Zawsze się jakoś rozchodzą ale często trwa to niemalże w nieskończoność. Mimo bolącej pięty (mam nadzieje ze to jednorazowy "wypadek") jestem zadowolona z zakupu bo strasznie mi się podobają:)A co do zegarka to jest to jakiś ruski zegarek do nakręcania ale jest w nim ukryta ciekawostka bo na tarczy zamiast normalnej rzymskiej czwórki(IV) jest inna (IIII) a przez to łatwo pomylić ja z trójką:)